Kolejnym etapem istnienia obrazu jest wejście w dialog z widzem. Zaistnienie dzieła w galerii, w węższej lub szerszej świadomości społecznej, pozwala na osobisty kontakt z odbiorcą sztuki.
W moich obrazach staram się zmniejszyć naturalny dystans dzielący mnie od widza, ułatwiając mu znalezienie drogi do odczuwania razem ze mną, do odbioru poprzez obrazy wzruszeń i doznań.
Wybrana przeze mnie technika szybkiego zapisu niesprecyzowanych kształtów, rozmytych kolorów, nie wynika jednak wyłącznie z premedytacji. Jest skutkiem wielu czynników i decyzji, o których piszę w niniejszej pracy.
Tak naprawdę, każdy inaczej odbiera ten sam obraz, bo każdy jest inny. Widz w dziele malarskim najpierw szuka siebie, elementów z którymi mógłby się estetycznie, emocjonalnie, mentalnie lub duchowo utożsamić. I najczęściej odnajduje kontakt z przynajmniej jedną wymienioną dziedziną.
Przez pryzmat siebie odbieramy malarstwo współczesne i historyczne, wielkie i słabe, profesjonalne i amatorskie. Mamy tu do czynienia z sytuacją “oswajania” sztuki przez widza, z drogą odwrotną niż akt tworzenia, polegającą na konsumpcji dzieła poprzez wejście z nim w mniej lub bardziej intymny kontakt. Przy czym widz też szuka w nim własnej tożsamości, dzięki niemu tą tożsamość odnajduje, stając się coraz bardziej świadomym swoich uczuć i preferencji estetycznych. Obraz ma dotknąć czułej struny osobowości odbiorcy, to w nim poruszone zostają emocje i uczucia.
Kontakt ze sztuką głęboką duchowo wzbogaca ducha, z gorącą emocjonalnie rozgrzewa serce, ze szczerą odkrywa prawdę, z nudną usypia i zobojętnia.
Nieraz jestem pozytywnie zaskakiwany przez spotykanych w galeriach odbiorców - dzielą się ze mną swoją interpretacją - nie zawsze najgłębszą, ale dla mnie odkrywczą i potwierdzającą tezę o tym, że obraz może być lustrem dla patrzącego, a nie tylko dla autora.
Czasami moje obrazy wydają mi się niedorzeczne, bezsensowne, niezrozumiałe. Wtedy przypominam sobie żywe reakcje często niewykształconych artystycznie ludzi, którzy “widzą” w tych pracach swoje wyobrażenia, których bym nie zauważył, a które nadają moim pracom nowy wymiar wywodzący się z dialogu i konfrontacji z widzem.